Chcesz rozwinąć firmę? Nie czekaj – reaguj!
Odwaga tradycyjnie jest wskazywana jako jedna z kluczowych cech skutecznych biznesmenów. Oczywiście nie można zapomnieć o drugim biegunie, czyli rozwadze. Jednak dla zbudowania dobrze prosperującej firmy konieczna jest zdolność do podejmowania szybkich i trafnych decyzji, będących reakcją na pojawiające się szanse i zagrożenia. To było szczególnie dobrze widoczne w ostatnich dwóch latach, gdy pandemiczna rzeczywistość zmieniła zasady funkcjonowania tak wielu przedsiębiorstw.
W ramach debaty „Gospodarka trzeciego roku pandemii. Gdzie biznes ma szukać szans na rozwój?”, zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą” (część cyklu Barometru Polskiego Biznesu) dyskutowano między innymi temat szans rozwoju oraz nowych ryzyk, które przyniosły ze sobą najpierw pandemia, a obecnie – wojna w Ukrainie.
Dr hab. Piotr Płoszajski (emerytowany profesor SGH) zauważa, że specyficzne warunki panujące w ostatnim okresie jednym biznesom nie służyły, podczas gdy dla innych stworzyły możliwość rozkwitu. Tak jest chociażby z branżą IT oraz mediami informacyjnymi. Nie można więc powiedzieć, że pandemia czy wojna, to czas uniwersalnie ciężki dla przedsiębiorców. Istotne jest również to, iż ci, którzy doświadczają trudności, nie powinni czekać z dostosowaniem się – czekanie jest najgorszą z możliwych strategii.
Z niemożliwością generalizowania sytuacji całego biznesu zgodził się prof. Krzysztof Obłój (Zakład Zarządzania Strategicznego i Międzynarodowego na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego). Zwraca uwagę na to, że ani choroby, ani wojny tak naprawdę nie są niczym niezwykłym, nie powinny być więc przez biznes traktowane jako okoliczności uniemożliwiające sensowne działanie. Najważniejsze jest to w kontekście strategicznych decyzji, czyli planowania długoterminowego. Taki aspekt zarządzania firmą pozwala uniknąć chaosu w sytuacji, gdy otoczenie mocno się zmienia. Jednak, jak zauważa profesor Obłój, planowanie strategiczne jest w przedsiębiorstwach bardzo rzadkie.
Z kolei Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, przywołuje wyniki badań przeprowadzonych wśród kadry zarządzającej polskich firm. Zaledwie 5% menedżerów uznało, iż dotykający nas kryzys jest szansą na wzmocnienie przedsiębiorstwa. Kontrastem do tego jest analogiczna statystyka z Zachodniej Europy, gdzie szansę w kryzysie upatruje ponad połowa osób na kierowniczych stanowiskach. Jednocześnie pesymizm polskich menedżerów nie znajduje odbicia w danych makroekonomicznych, z których wynika, że mimo pandemii rodzime małe i średnie firmy są w dobrej kondycji.
Póki co nie widać też zbytniego negatywnego wpływu wojny w Ukrainie. Polski biznes trzyma się nieźle, na co wpływ na pewno ma fakt, iż już po aneksji Krymu z 2014 roku trzeba było dostosować się do sankcji i można było się spodziewać, że z czasem zostaną zaostrzone. Wojenna niepewność, zaburzenie łańcuch dostaw oraz trudności rynku energetycznego znajdują największe odbicie w inwestycjach – zaledwie 40% polskich firm realizuje nowe inwestycje, co niestety nie jest dobrą prognozą na przyszłość (oczywiście pod warunkiem, że tendencja ta będzie trwała).
Wiesław Rozłucki (prezes Fundacji Polski Instytut Dyrektorów, były prezes GPW) zauważa, że wydarzenia minionych 2 lat powinny uświadomić polskim przedsiębiorcom ryzyko pojawiania się tzw. “czarnych łabędzi”, czyli nieprzewidywalnych wydarzeń. Nie można ich przewidzieć, za to można się próbować do nich przygotować, chociażby budując kilka wersji planów rocznych: pozytywny, neutralny i negatywny. Takie awaryjne strategie pozwolą szybko dostosować firmę do nowych, czasami ekstremalnych warunków.
W niepewnych czasach konieczna jest zwinność i odwaga. Rozłucki uważa, że prawdopodobny jest proces deglobalizacji biznesu, czyli cofanie się kluczowych zmian z ostatnich dekad. To wszystko będzie wymagało przebudowania strategii działania przedsiębiorstw, jednak nie oznacza powstania warunków niekorzystnych – po prostu trzeba będzie zacząć działać w inny sposób, aby móc pozostać konkurencyjnym i rozwijać się.