Co z tą emeryturą…
Rząd musi przedsięwziąć kroki w celu zahamowania wzrostu długu publicznego. Jednak, czy obniżając jeden dług, należy zaciągać inny, ten wobec społeczeństwa? Proponowane zmiany każdorazowo będą ze stratą dla obywatela. W celu ratowania budżetu należy zrezygnować z OFE, zawiesić wpłatę składek na 2 do 3 lat lub obniżyć ich wysokość o ponad połowę.
Pierwszy wariant zakłada przeniesienie całego kapitału odkładanego na przyszłą emeryturę do ZUS. Oznaczałoby to, że po 35 latach oszczędzania uzbierana suma będzie niższa o 50 tys. zł. Obecnie do funduszy emerytalnych przekazywane jest 7,3 proc. wynagrodzenia, druga opcja zakłada, że składki zostałyby trwale zmniejszone do 3 proc. Co w konsekwencji obniżyłoby kapitał, z którego będą wypłacane świadczenia emerytalne o 30 tys. zł. Może nie tyle najkorzystniejszym, co najmniej kosztownym rozwiązaniem byłoby zawieszenie na dwa lata wpłacania składek do OFE, to uszczupliłoby oszczędności emerytalne o jedyne 7 tys. zł.
Jest jeszcze druga strona medalu, mianowicie zawieszenie składek do OFE dotknęłoby nie tylko oszczędzających, ale także towarzystwa emerytalne zarządzające funduszami. Z 14 funkcjonujących na polskim rynku zagrożonych likwidacją byłaby połowa. Opłata za zarządzanie aktywami nie pozwoli im przetrwać, gdyż dziś główne źródło ich dochodu stanowią opłaty od składek. Niezależnie od tego, jaką decyzje podejmie rząd zawsze będzie grupa osób niezadowolonych i poszkodowanych.
Źródło: Rp.pl