Polski Ład ma zmniejszyć szarą strefę
“Polski Ład” to obecnie sztandarowy program polskiego rządu. Jest bardzo rozbudowany i ma wpłynąć na wiele aspektów naszej gospodarki. Mocno, albo i bardzo mocno, odczują go właściciele firm. Jednym z istotnych aspektów “Polskiego Ładu” ma być walka z szarą strefą. Rząd zamierza walczyć z zatrudnianiem na czarno kilkoma metodami, przy czym znajdziemy tu zarówno “kij”, jak i “marchewkę”.
Według szacunków nierejestrowane zatrudnienie i wypłacanie części wynagrodzenia “pod stołem” powodują naprawdę dotkliwe straty dla budżetu. Szczególnie częste są one w branży transportowej, branży gastronomicznej oraz w budowlance. Szacuje się, że te patologie rynku pracy dotykają w Polsce aż 1,5 miliona pracowników. Fiskalne straty idą więc w miliardy złotych.
Jednak to nie wszystko – problem szarej strefy nie jest redukowany jedynie do wymiaru finansowego. Nie tylko budżet państwa cierpi na ukrywaniu wynagrodzeń. Być może największymi przegranymi w tej sytuacji są właśnie pracownicy traktowani w tak nieetyczny sposób. Tym bardziej, że zatrudnianie bez umowy o pracę oraz wypłacanie świadczeń “pod stołem” zazwyczaj dotyka tych, którzy mają najsłabszą pozycję negocjacyjną, a więc osób młodych, będących w problemach finansowych, migrujących do dużych miast oraz nie posiadających kwalifikacji. Czyli tracą na tym ci będący w już i tak najgorszej sytuacji. Osoby z większymi dochodami oraz przedstawiciele obecnie pożądanych profesji bez problemu wynegocjują sobie korzystne warunki zatrudnienia. Z tego powodu rząd czuje się zobowiązany stanąć w obronie osób cierpiących na obecnej sytuacji.
Zacznijmy od zachęty. Zmiany podatkowe w ramach “Polskiego Ładu” wzbudzają dużo emocji. Wiele osób spodziewało się, że zgodnie z zapowiedziami, po zmianach ich sytuacja finansowa się poprawi. Niestety okazało się, iż mnóstwo osób straci. Jednak rząd deklaruje, iż wzmocni sytuację tych, którzy zarabiali poniżej średniej krajowej. Jeśli spojrzeć na dane GUS, widać, że najaktywniejsza w walce ze zmianami grupa wcale nie jest większością, ponieważ mediana wynagrodzeń w październiku 2020 roku wyniosła zaledwie 4700 brutto. To daje około 3400 na rękę i to jest właśnie najczęściej występujące wynagrodzenie w Polsce.
Nowe podatki, włącznie z tzw. ulgą dla klasy średniej, są skonstruowane tak, aby korzystnie wpływać na sytuację finansową osób o niskich i średnich zarobkach. Jednocześnie mają sprawić, iż przechodzenie na etat (z zatrudnienia na czarno) będzie po prostu opłacalne.
Teraz czas na groźbę, czyli swego rodzaju bombę atomową, którą rząd wmontował w “Polski Ład”. Mowa konkretnie o przepisach obchodzenia się z sytuacjami, gdy okaże się, że pracodawca wypłacał wynagrodzenie “pod stołem” lub nie zatrudniał pracownika na umowę o pracę, mimo wszystkich znamion występowania stosunku pracy. Dotychczas było tak, iż w takiej sytuacji pracownik ponosił odpowiedzialność karnoskarbową razem z pracodawcą. W praktyce oznaczało to, że osoba w kiepskiej sytuacji zawodowej i finansowej w przypadku ujawnienia nieprawidłowości znajdowała się w jeszcze gorszej sytuacji.
Po zmianach odpowiedzialny za przewinienie będzie tylko pracodawca. To on będzie zobowiązany do zrekompensowania danin (w tym składek zdrowotnych i emerytalnych) nie wypłaconych z powodu zaniżania lub ukrywania wynagrodzenia. Takie przepisy mogą więc nawet stymulować poszkodowanych pracowników do donoszenia na swoich pracodawców.
Jednocześnie rząd nie chce zrzucać na firmy tej bomby bez ostrzeżenia. Powstały też przepisy abolicyjne, tj. do końca roku firma może uregulować kwestie zatrudnienia zgodnie z prawem i wtedy nie poniesie odpowiedzialności za dotychczasowe przewiny.
Trzeba przyznać, że nowe przepisy mogą być naprawdę mocnym uderzeniem w szarą strefę w Polsce. Optymistyczne jest to, że w zestawieniu z możliwością skorzystania z abolicji są one rozwiązaniem konstruktywnym i pozwalającym zalegalizować stosunek pracy bez konsekwencji wynikających z dotychczasowego łamania prawa pracy.