Reformy podatkowe to tylko wyborcza kiełbasa…
Zgodnie z obietnicami wyborczymi podatek CIT miał zostać obniżony do 18 proc. stawki PIT, jednak zgodnie ze słowami wiceministra finansów Macieja Grabowskiego zmiany te nie nastąpią w najbliższym czasie. Jego zdaniem przedsiębiorcy na tym nie stracą. Wiceminister wierzy, że przedsiębiorcy są obrotni i wybiorą najkorzystniejszą formę opodatkowania spośród dostępnych. Jak to mówi przysłowie „wiara czyni cuda”, bo na rząd nie ma co liczyć.
Polacy zgodnie z obietnicami oczekiwali także, że nie będą musieli płacić podatków od oszczędności na rachunkach bankowych czy od funduszy kapitałowych. Niestety zarówno podatek Belki jak i giełdowy przynajmniej do 2010 roku będą miały się dobrze, gorzej z nastrojami Polaków. Co więcej nie zostaną również obniżone stawki podatku VAT. Rząd w dobie kryzysu gospodarczego nie może pozwolić sobie na taki gest. Poza tym duże zmiany łączą się zazwyczaj z dużym ryzykiem, dlatego w trosce o finanse publiczne zmiany należy odłożyć na lepsze czasy.
Czyżby reformy podatkowe okazały się Waterloo polskiego rządu? Na to pytanie odpowiedzą obywatele idąc do przyszłych wyborów.
Źródło:Dziennik.pl