Rynek pracy: nadchodzi generacja flex
Mieliśmy już Millennialsów, którzy zaczęli stawiać własne warunki na rynku pracy i nie przychodzili do biura, w którym nie było darmowej kawy i piłkarzyków. W związku z epidemią koronawirusa na rynek pracy z pełnym impetem wkracza generacja flex – pracownicy, którzy oczekują elastyczności.
Firma FlexJobs szacuje, że od 2014 roku popularność pracy zdalnej wzrosła o 160%! Z kolei firma IWG zbadała, że ponad 70% specjalistów na całym świecie przynajmniej raz w tygodniu pracuje zdalnie, a 53% z nich więcej niż połowę dni roboczych.
Do tej pory zgodę na pracę zdalną najczęściej wyrażali pracodawcy z Holandii i Finlandii, natomiast najrzadziej z Bułgarii i Rumunii.
Pandemia zmieniła warunki pracy w Polsce
Wraz z wkroczeniem na polski rynek międzynarodowych korporacji ale też tworzeniem startupów, praca zdalna w Polsce stawała się w ostatnich pięciu latach coraz bardziej popularna. Korporacje (takie jak E&Y czy UBS) nawet zachęcały swoich pracowników do pracy z domu i organizowały tak zwane „hot deski”. Oznacza to, że biurko nie było przypisane do konkretnego pracownika i mógł je zająć każdy. Miejsc pracy było mniej niż osób zainteresowanych, dlatego pozostanie w domu w wielu przypadkach było po prostu nieuniknione.
Część firm, szczególnie działających w branży internetowej, oferowała swoim pracownikom możliwość pracy zdalnej okazjonalnie albo np. jeden dzień w tygodniu. Wciąż jednak jest na rynku obecnych wiele przedsiębiorstw, które do tej pory nie wyobrażały sobie, aby pozwolić pracownikom na home office. Pandemia zmieniła jednak podejście w wielu miejscach. Konieczne było dystansowanie społeczne i aby nie przerwać ciągłości działania firmy, trzeba było zorganizować możliwość wykonywania swoich obowiązków z domu.
Zalety pracy zdalnej
Jest naprawdę wiele plusów pracy zdalnej. Po pierwsze oszczędzamy czas, którego nie musimy spędzać w korkach, dojeżdżając do biura. Po drugie pracodawca oszczędza pieniądze, bo pracownicy w mniejszym stopniu zużywają prąd, wodę czy produkty spożywcze. Po trzecie w domu dużo łatwiej jest się skupić – nie rozprasza nas hałas czy rozmowy przy biurku obok. Jak wynika z praktyk wielu firm, spotkania przeprowadzane w trybie zdalnym są krótsze i bardziej efektywne niż te stacjonarne. A aktualne możliwości technologiczne sprawiają, że można się widzieć i słyszeć prawie tak, jakby się było w jednym pokoju.
Pracodawcy wciąż nie ufają
Podstawową przyczyną, która sprawia, że jeszcze w 2018 roku tylko 4,6% zatrudnionych wykonywało swoje obowiązki w pełni zdalnie, jest ograniczone zaufanie. Wielu managerów twierdzi, że mają ograniczone pole kontroli, a w domu ich pracownicy nie będą zajmować się obowiązkami służbowymi. Drugą kwestią są ograniczenia technologiczne. Szczególnie w firmach, które dysponują przestarzałym sprzętem i systemami, trudno zorganizować komputer czy dostępy do aplikacji dla pracowników z domu.
Wciąż jednak największą barierą pozostaje ta mentalna, bo widać, że im wyższy indeks kapitału społecznego w danym kraju, tym wyższy jest w nim udział pracy zdalnej. Warto więc przeanalizować doświadczenia z pandemii i sprawdzić, czy da się umożliwić częstszy home office, bo generacja flex tego oczekuje.