Ubezpieczyć czy nie?…
Ustawa antylichwiarska wyznaczyła maksymalny poziom odsetek, jakie banki mogą pobierać od swoich klientów. Znacznie ograniczyło to zyski banków, które zaczęły szukać sposobu na obejście przepisów. Menedżerowie finansowi postanowili wprowadzić na rynek nowy produkt: kredyt w pakiecie z ubezpieczeniem. Zgodnie z ich zapewnieniami w czasie niepewnej koniunktury dodatkowe ubezpieczenie na życie czy też od utraty pracy pozwala nie tylko kredytobiorcy, ale także kredytodawcy spać spokojnie. Tymczasem okazuje się, iż lwią część pieniędzy przeznaczonych na ubezpieczenie inkasuje bank w związku, z czym rodzi się pytanie, jakie gwarancje bezpieczeństwa może nam dać ta niewielka część trafiająca do ubezpieczyciela.
Niektóre kredyty są nierozerwalnie związane z ubezpieczeniem. W innym przypadku alternatywą dla polisy jest przyprowadzenie dwóch lub trzech poręczycieli. Jednak przeważnie bank zachęca do zakupu ubezpieczenia w zamian za niższe oprocentowanie, czy prowizję od kredytu. Aczkolwiek są to tylko pozory, gdyż składka ubezpieczenia zwiększa kwotę kredytu i tym samym wysokość raty. Ponadto koniecznie należy zapoznać się z warunkami ubezpieczenia, gdyż widnieje tam szereg wyłączeń, które w razie zaistnienia pozbawiają nas odszkodowania np. utrata pracy z naszej winy lub za porozumieniem stron.
Kupując kredyt należy dobrze się zastanowić, czy warto dokupić do niego ubezpieczenie. Czy przypadkiem korzyści nie stoją głównie po stronie banku?
Źródło: Dziennik.pl